Przeciwstawiam się stwierdzeniu Stanisława Jachowicza, jakobyśmy chwalili cudze swojego nie znając.
Znamy i chwalić będziemy.
Gościem pierwszego kwietniowego poniedziałku jest Edyta Świętek.
Autorka poczytnych romansów, historii obyczajowych oraz sagi, której fabuła została umiejscowiona w realiach historycznych. Jeśli jeszcze nie czytaliście książek tej polskiej autorki, to najwyższy czas, by nadrobić to niedopatrzenie. W historiach Edyty znajdziecie bowiem coś więcej niż samą wizję autorską i literacką fikcję. Wystarczy usiąść wygodnie i zacząć czytać :-)
1 Co
zainspirowało Cię do pisania?
Trudno mówić
o konkretnej inspiracji, ponieważ od najmłodszych lat marzyłam o tym, by zostać
pisarką. Można więc powiedzieć, że był to proces trwający niemalże od zawsze.
Zaczęło się
oczywiście od czytania – bardzo szybko poznałam litery i w wieku trzech lat
płynnie czytałam. Z biegiem czasu przestało mi to jednak wystarczać. Odkąd
tylko pamiętam, lubiłam bawić się w „pisanie książek”. W dzieciństwie zużywałam
zeszyty niemalże w hurtowych ilościach, tworząc bajeczki z tekstem oraz
obrazkami. Jednoosobowo byłam wtedy pisarką, ilustratorką, wydawcą i
kolporterem własnych opowiastek. Bardzo żałuję, że do chwili obecnej nie
zachował się ani jeden zeszyt – byłaby cudowna pamiątka. Niestety, gdy byłam nastolatką, włączyła mi
się ostra autocenzura, która nakazała zniszczenie moich prac.
Przez całe
lata podejmowałam próby przeniesienia na papier myśli krążących w mojej głowie,
lecz zazwyczaj kończyło się to fiaskiem – brakowało mi czasu i cierpliwości.
Dopiero w ostatnim dziesięcioleciu zdołałam wypracować wystarczająco dużo
samodyscypliny, aby nie przerywać zaczętej pracy. Pisanie pochłania bowiem
mnóstwo czasu, i chodzi tutaj nie tylko o samo utrwalenie tekstu na nośnikach
elektronicznych, lecz również o wielokrotne czytanie, sprawdzanie, nanoszenie
poprawek, a także przemyślenia nad sposobem prowadzenia fabuły.
Myślę, że do
pisania trzeba dojrzeć. Doświadczenia życiowe pozwalają spoglądać na świat ze
znacznie szerszej perspektywy. Łatwiej jest pisać o np. macierzyństwie lub
małżeństwie, a nawet o miłości, gdy zna się temat z autopsji.
2 Miłość,
namiętność, ludzkie wybory, watki kryminalne – który temat jest Ci najbliższy
książkach?
W
powieściach, które tworzę, lubię sięgać po różnorodną tematykę. Mamy więc sporo
do czynienia z miłością: zarówno tą romantyczną, jak i macierzyńską. Na
relacjach damsko-męskich bazują powieści „Cienie przeszłości”, „Tam, gdzie
rodzi się miłość” lub „Tam, gdzie rodzi się zazdrość”. O potrzebie przeżycia
głębi uczuć rodzicielskich opowiadam w historii „Miód na serce”. Często w
powieściach odwołuję się też do przyjaźni – jednej z najpiękniejszych więzi,
jakie mogą zaistnieć pomiędzy ludźmi. Tutaj za przykłady mogą posłużyć powieści
„Cappuccino z cynamonem” - swoista kwintesencja babskiej solidarności, lub
„Wszystkie kształty uczuć” – opowieść, w której dominującą rolę odgrywa
przyjaźń boleśnie doświadczonej życiowo kobiety z mężczyzną, który choć jest
nieszczęśliwie zakochany, pozwala, by ukochana widziała w nim brata i
przyjaciela.
Ponieważ
jestem autorką powieści społeczno-obyczajowych, tematyka ludzkich wyborów,
interpretacja zachowań czy motywy postępowania stanowią dla mnie wielki
potencjał twórczy. Nie uciekam przed łączeniem ze sobą gatunków, wręcz
przeciwnie, doskonale bawię się, gdy mogę przeplatać wątki historyczne lub
miłosne z kryminałem.
Jakiś czas
temu postanowiłam dopuścić do głosu jeszcze jedno moje zainteresowanie i osadzić
powieść obyczajową w wydarzeniach historycznych. Owocem tej pracy są dwa cykle:
saga „Spacer aleją Róż” oraz jej luźna kontynuacja „Nowe czasy”. Pierwszy tom
tego drugiego cyklu ukazał się pod koniec października. Premiera drugiego tomu
przewidziana jest na początek przyszłego roku.
3 O czym
są Twoje powieści?
Najkrócej
mówiąc: o życiu takim, jakie ono jest. Pełnym upadków i wzlotów. Chwil
radosnych i smutnych. O miłości, cierpieniu i zwyczajnych, ludzkich namiętnościach.
Pominąwszy wzmiankowane wcześniej romanse, staram się pokazywać życie w bardzo
realistyczny sposób - bez zbędnych upiększeń i idealizowania postaci.
Generalnie lubię, gdy moi bohaterowie nie są jednoznacznie źli lub dobrzy. Wychodzę
bowiem z założenia, że w każdym człowieku tkwi zarówno pierwiastek dobra jak i
zła, natomiast to, który z nich w większej mierze zostanie dopuszczony do głosu
stanowi fenomenalną bazę dla kreowania różnych historii.
4 Opisując
losy swoich bohaterek, bohaterów, chcesz pokazać czytelnikowi, że miłość,
uczucia, oddanie siebie drugiemu to zabawa, czy coś poważnego w życiu?
Staram się
uciekać od schematu, że literatura tworzona przez kobiety ma służyć wyłącznie
rozrywce. Każda moja powieść prócz fabuły posiada także coś, co nazywam drugim
dnem, czyli głębsze przesłanie, mające na celu skłonienie czytelnika do jakiejś
refleksji. I tak w powieści „Noc Perseidów”, której motywem jest watek
spełniających się lub niespełnionych marzeń, zachęcam do refleksji nad tym, czy
warto dążyć do realizacji swych mrzonek za wszelką cenę. Czy idąc po trupach do
celu, nie krzywdzimy umyślnie bądź niechcący innych osób, czy nie płacimy zbyt
wielkiej ceny za realizację pragnienia? Czy nie przychodzi czasami taki moment,
gdy należałoby odpuścić?
Nawet w
romantyczniejszych powieściach mojego autorstwa można znaleźć czytelny przekaz,
że uczucia nie mogą stanowić przedmiotu zabawy. Ukochana osoba jest żywa istotą
z krwi i kości. Posiada emocje, własne marzenia i aspiracje, których nie wolno
lekceważyć. Miłość stanowi wielką potęgę i, jak pokazuje historia,
niejednokrotnie stawała się zarzewiem wielkich konfliktów.
5 Pisanie której
powieści stanowiło dla Ciebie największe wyzwanie? Jeśli pojawiły się jakieś
trudności, to w jaki sposób sobie z nimi poradziłaś?
Z całą
pewnością największym wyzwaniem jest napisanie pięciotomowej sagi, której akcja
rozgrywa się na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Dość trudne jest dostosowanie
języka dialogów do zmieniającej się mowy potocznej. Nasz sposób wysławiania się
nieustannie ewoluuje, co szczególnie mocno widać w ostatnich dekadach. Do tego
jeszcze dochodzi podłoże historyczne i społeczne, które musi być oddane w
wiarygodny sposób – bez przekłamań. Nie jest łatwo wpleść postaci fikcyjne w
prawdziwe wydarzenia, ale zależało mi na tym, aby rodzina Szymczaków nie
pozostawała wyłącznie biernymi obserwatorami zachodzących przemian.
Jak zawsze bardzo ciekawie. 😊
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię.Jeżeli Edytka w wieku 3 lat płynnie czytała to oczywiste ,że nie mogła być Kimś innym jedynie autorką książek.Ja jako czytelniczka cieszę się ,że kilka lat temu dałam się "wciągnąć" w świat Edytki i Jej historie i cały czas mam ochotę na więcej....
OdpowiedzUsuń