Więc chodź, pomaluj mój świat...- Włochy



Malownicza Toskania, z falującymi, jak wstęgi polami i łąkami poprzecinanymi zaledwie niewielkimi sztyletami pojedynczych drzew oddaje nastrój spokoju i harmonii, panujących w tej części kraju. Gaje oliwne wyglądające zupełnie, jako równo utkane kobierce, przywodzą na myśl niezapomniany smak włoskich potraw, soczystych, rozkosznych. Bajecznie wplecione pomiędzy klify i poszarpane nierówności wzniesień budynki, zdają się być zawieszone w powietrzu, podtrzymywane niesamowitym klimatem bezczasu. 



Noce zaś, pstrzące światłami lamp ulicznych, leniwie wdzierają się pomiędzy bujne kształty przysadzistych donic równo poustawianych na krawędziach schodów. Krajobraz tak rozległy, bajeczny, zdaje się odpowiadać wyobrażeniu raju. 

Mediolan, Rzym, Neapol… Tam czas zatrzymał się w miejscu. Dumnie pnące się kopuły, nierówne dachy kamieniczek z obliczami zwróconymi w przeszłość, kiedy to dłonie mistrzów misternie ugniatały ich masę formując z nich budowle, swoim przepychem do dziś dnia zapierające dech w piersiach; drobne kamienice, majestatyczną Bazylikę św. Piotra czy Koloseum. 

Włochy to niesamowite alejki, pełne harmonii i przepysznych roślin poutykanych w każdy możliwy zakamarek, to ludzie, piękni, uśmiechnięci i swobodni. To przyciągająca atmosfera niesamowitej historii, której tchnienie jest wciąż obecne pomiędzy pęknięciami w murach zabytków i spowijające krajobraz mglistą nutką tajemnicy unoszącej się tuż nad ziemią o wschodzie słońca… Tak wyobrażam sobie Włochy…





Na naukę nigdy nie jest za późno- Agnieszka Lingas- Łoniewska

Zawsze drażniło mnie, kiedy moja mama bez przerwy powtarzała, ucz się. Obiecywałam sobie już wtedy, że nigdy, przenigdy nie będę używała wobec moich dzieci tych samych monotematycznych sloganów. I słowa dotrzymałam! Nie mówię- ucz się! Jak przyczajona hiena kąsam na początek pytaniami, coraz natarczywiej a w końcu uderzam... Czy ty się w ogóle uczysz?! Wrr! Bycie rodzicem, to wyjątkowo trudne zadanie... Najtrudniejszy projekt, jaki przychodzi nam dorosłym prowadzić.


Chcąc jednak coś osiągnąć, trzeba się uczyć. Właściwie wiek nie jest istotny, uczymy się każdego dnia. Sztuką jest tylko tę wiedzę wykorzystać w mądry sposób, na przykład jako budulec...

Moim budulcem są obserwacje. Nie trudno zgadnąć, że środowisko wydawnictw, pisarzy, jak każde inne pełne jest ciemnych zaułków, zakamarków, w które lepiej nie wchodzić oraz dróg, którymi wręcz należy podążać. A jak dokonać wyboru? Ja stawiam na obserwacje. Jestem obserwatorem, więc czuję się, jak ryba w wodzie...

A temat obserwacji wyjątkowo wdzięczny... Starsze koleżanki po piórze i spotkania autorskie...

AGNIESZKA LINGAS-ŁONIEWSKA




Kolejne spotkanie, kolejne wnioski...
Atmosfera. Nierozerwalny element wpływający bezpośrednio na nasze samopoczucie. Jeśli do tego samego kosza wrzucić szczyptę wyrafinowania, interesowności i egoizmu, powstanie nam mieszanka, z którą spotykamy się niemal każdego dnia, w sklepie, na parkingu, spacerze. Nie wspominając już o pracy. Powoli przyzwyczajamy się do tej rzeczywistości, bo z tym, jaka ona jest nie dyskutuje się. Sami po trosze ją kreujemy a z upływem czasu coraz bardziej zawzięcie, no chyba, że mamy wystarczająco dużo siły a nasz próg przyswajania  niepowodzeń jest bardzo wysoki, by z toksyczną atmosferą walczyć. Bez względu jednak na to, czy radzimy sobie z nią lepiej, czy też zdecydowanie gorzej wierzę, że mamy świadomość, jak bardzo istotnym elementem codzienności ona jest.
A wystarczy tak niewiele….


11 marca 2016 roku wybrałam się na spotkanie autorskie Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Bardzo zależało mi na tym, by na nim być. A to dlatego, że zanim poznałam kreatorkę, posmakowałam jej twórczości. Nie przesadzę, jeśli powiem, że niemal jednym tchem pochłonęłam książkę, którą kupiłam na TK w Krakowie. Może dlatego, że zawsze byłam trochę duchem niepokornym i opisywane klimaty były mi bliskie? Nie wiem, nie zastanawiam się na tym. Pozycja zrobiła na mnie ogromne wrażenie, bo sposób przedstawienia skomplikowanego tematu okazał się bardzo bezwzględny; odarł go zupełnie z tajemniczości i starł makijaż z jego niewrażliwego oblicza. Ja lubię takie klimaty, bo i życie kolorowe nie jest. Nie wierzę w happy end stories, bo odwracają one uwagę od tego, czym w rzeczywistości potrafi zaskoczyć życie.

Oczywiście nie obyło się bez spóźnienia, co znaczy, że wpadliśmy na spotkanie ze spektakularnym hukiem. Dzieciaki obległy półki z książkami w pierwszym pomieszczeniu a ja zasiadłam na krześle i z przyjemnością oddałam się obserwowaniu…

Siedziała przede mną kobieta, która odniosła niepodważalny sukces, jej książki znikają z półek niczym świeże bułki, nazwisko współtworzy czołówkę najbardziej poczytnych autorek literatury polskiej, wspierana przez szerokie grono najwierniejszych czytelniczek dumnie nazywających się Sektą Agnes…
Rewelacja… Brakowało jeszcze barczystego ochroniarza z wymownym spojrzeniem, ale nic z tych rzeczy!

Agnieszka Lingas- Łoniewska to naturalna, ciepła i niezwykle otwarta kobieta, w której życiu istotne znaczenie odgrywa rodzina, najbliżsi i otaczający ludzie… Uśmiechnięta, opowiadała o swojej karierze i drodze, którą przebyła zupełnie, jakby dzieliła się wrażeniami w gronie swoich koleżanek i kolegów. A do tego nie mogłam pozbyć się wrażenia, że sukces, który odniosła absolutnie nie przeszkadza jej w byciu tak samo zafascynowaną tworzeniem i kreowaniem, jak zapewne miało to miejsce przy okazji pojawienia się na rynku jej pierwszej książki. I to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Bezgraniczna świeżość i satysfakcja, jaką daje zajmowanie się w życiu tym, co się naprawdę kocha.
Muszę wspomnieć jeszcze, że otrzymałam kilka cennych wskazówek i autograf na wygranej w konkursie książce. I za to wszystko jestem niezmiernie wdzięczna...
A czego się nauczyłam?


1.    1.   Najważniejsze w życiu to robić to, co się kocha i nie zapominać o tych, dzięki którym stało się to możliwe.  

Na naukę nigdy nie jest za późno- Liliana Fabisińska i Agnieszka Walczak-Chojecka


Zawsze drażniło mnie, kiedy moja mama bez przerwy powtarzała, ucz się. Obiecywałam sobie już wtedy, że nigdy, przenigdy nie będę używała wobec moich dzieci tych samych monotematycznych sloganów. I słowa dotrzymałam! Nie mówię- ucz się! Jak przyczajona hiena kąsam na początek pytaniami, coraz natarczywiej a w końcu uderzam... Czy ty się w ogóle uczysz?! Wrr! Bycie rodzicem, to wyjątkowo trudne zadanie... Najtrudniejszy projekt, jaki przychodzi nam dorosłym prowadzić.


Chcąc jednak coś osiągnąć, trzeba się uczyć. Właściwie wiek nie jest istotny, uczymy się każdego dnia. Sztuką jest tylko tę wiedzę wykorzystać w mądry sposób, na przykład jako budulec...

Moim budulcem są obserwacje. Nie trudno zgadnąć, że środowisko wydawnictw, pisarzy, jak każde inne pełne jest ciemnych zaułków, zakamarków, w które lepiej nie wchodzić oraz dróg, którymi wręcz należy podążać. A jak dokonać wyboru? Ja stawiam na obserwacje. Jestem obserwatorem, więc czuję się, jak ryba w wodzie...

A temat obserwacji wyjątkowo wdzięczny... Starsze koleżanki po piórze i spotkania autorskie.


LILIANA FABISIŃSKA
AGNIESZKA WALCZAK-CHOJECKA

Kolejne spotkanie, w którym brałam udział miało miejsce również w Warszawie. Tym razem wybrałam się 8 grudnia 2015 do Księgarni MDM. Tam spotkałam dwie damy Lilianę Fabisińską i Agnieszkę Walczak -Chojecką.
Dzień był fatalny! Od wczesnych godzin porannych woziliśmy nasze słoneczka od szpitala do przychodni, ale to nikogo nie dziwi acz chcąc się leczyć trzeba mieć i czas i pieniądze. Skutek tego był zadowalający, gips ciążący Julce został zdjęty a Kuba pozbył się aparatu badającego pracę jego serduszka i już nic nie krępowało jego ruchów.
Podjechaliśmy pod księgarnię w momencie, kiedy szyby w aucie zaparowały, co okazało się skutkiem popsutego nadmuchu... Trochę rześkie powietrze wdzierało się do wewnątrz przez uchylone okna, ale nikt nie narzekał, bo jechałam na spotkanie. A to dla mnie istotna kwestia.

Po księgarni przechadzała się wolnym krokiem skupiona Liliana przeglądając zasobne półki uginające się pod ciężarem książek. Wyłowiłam z tłumu jej postać a jakże. Na dole, w sali spotkałam drugą damę tegoż wieczoru przygotowującą się do spotkania. Z uśmiechem zaprosiła mnie do środka.
Zasiadłam i oczekiwałam w towarzystwie Julii, mojej towarzyszki, która tegoż dnia zakupiła sobie kilka książek i z wypiekami na twarzy zapadła się w swój świat.

Dwie damy zaczęły rozprawiać o swoich doświadczeniach. Muszę przyznać, że nie odrobiłam lekcji i nie miałam świadomości, że mam do czynienia z tak światłymi i doświadczonymi kobietami. Szerokie doświadczenie w wielu dziedzinach związanych z życiem pań wzbudziło mój niemy zachwyt. Tak właśnie zawsze wyobrażałam sobie siebie... Z uśmiechem na twarzy wymieniającą swoje osiągnięcia na niemal każdej otaczającej mnie płaszczyźnie. I o ile pani Liliana sprawiała wrażenie kobiety radosnej, opanowanej i tak niesamowicie kipiącej optymizmem i wiarą w drugiego człowieka, coś mnie niepokoiło w pani Agnieszce. Znam ten dystans, chłodne spojrzenie i niemal niezauważalną ocenę otoczenia za pomocą jednego spojrzenia. Wyważony ton głosu i powściągliwy uśmiech. Coś nakazywało mi również zachowanie dystansu i skupienia. Zupełnie, jakbym rozmawiała z szefem... Ha, okazało się, że pani Agnieszka pracowała przez niemal 20 lat w korporacji. Jednak my ludzie, którzy przewinęliśmy się przez jej struktury patrzymy na świat nieco inaczej. Co absolutnie nie znaczy gorzej. Kiedy uświadomiłam sobie powód mojego niepokoju, tudzież moja świadomość osiągnęła bezpieczny poziom, wszystko wróciło do normy. Nawet poczułam się, jak w domu.
Słuchałam o pasjach, odkrywanych przez lata, miłości do ludzi, do miejsc, wrażliwości i przyjaźni. Dwie damy promieniały opowiadając o przebytych podróżach i bagażu doświadczeń, jakie zdobyły. Zupełnie, jakby toczyły opowieść o życiu, które tak szczodrze obdarowało je wspomnieniami i doświadczeniem. Dwie szczęśliwe, spełnione muzy.

A wnioski z tego spotkania nasunęły mi się dwa:
1. Nigdy nie zapominaj, kim byłeś. Każda droga, którą podążałeś jest doświadczeniem, które cię kreuje.
2. Wiara w ludzi i pozytywne relacje są siłą napędową, która popycha do działania.

Później, kiedy wracaliśmy do domu a zimne wieczorne powietrze wkradało się przez uchyloną szybę, rozmyślałam o odległych pejzażach, poważnych tematach opisanych w powieściach dwóch muz i świat wydał mi się wciąż tak niezbadany...



Noc, dzień, co lubię ja, co lubisz ty...

No i nas dopadło. Przeczytałam gdzieś ostatnio, że człowiek zawsze przejawiał skłonności do wyolbrzymiania swojej pozycji. I nie chodzi o p...