Przeciwstawiam się stwierdzeniu Stanisława Jachowicza, jakobyśmy chwalili cudze swojego nie znając.
Znamy i chwalić będziemy.
Dziś prezentuję Wam wywiad z Zuzanną Arczyńską. Osobą, która dawno zyskała mój szacunek za swoją otwartość, odwagę w głoszeniu wyznawanych teorii i książki jakie pisze. Mama, gospodyni domowa, żona, na co dzień pracuje i pisze. Nietuzinkowa osobowość i barwna postać. Reszty dowiecie się poniżej. Zapraszam.
Co jest dla ciebie naprawdę ważne w życiu?
Mamy godzinę na odpowiedź? Jak się rozkręcę to szybko nie
skończę. :)
Kiedy byłam nastolatką myślałam, że najważniejsza jest
przyjaźń i że nigdy się nie skończy, ale kończyły się jedna po drugiej i to
było przygnębiające. Choć nigdy nie czułam się samotna, było mi ich żal, ale
życie nieubłaganie idzie dalej i gdy coś się kończy, coś innego się zaczyna.
Teraz wiem, że to, co nazywałam przyjaźnią niekoniecznie nią było, a wakacyjne
znajomości często kończą się gdy zadzwoni szkolny dzwonek i takie tam
nastolatkowe przemyślenia, o których teraz opowiadam swoim córkom.
Potem dorosłam do miłości i wydawało mi się, że nic nie jest
na świecie ważniejsze od niej. Tylko, że wtedy nie wiedziałam jeszcze, że jest
jej tyle rodzajów: miłość romantyczna i erotyczna, czyli do partnera, filia
czyli miłość do przyjaciół, czy agape –
oparta na zasadach i zawsze pomimo wszystko, czy storge skierowana w stronę
rodziny i przynależności (to ta idiotka która sprawia, że kobiety pozwalają sobą pomiatać, wysyłają
paczki do więzienia swoim oprawcom, wyrodnym dzieciom i wychowanym przez siebie
bandytom.) Grecy są mistrzami w nazywaniu rodzajów miłości, warto się od nich
uczyć. Wciąż nie wiem tylko jak nazywa się zdrowa miłość do samego siebie.
Teraz myślę, że ważny jest spokój i rodzina. Dzieci są
najważniejsze na świecie no i jeszcze więzi. Na nowo odkrywam istnienie
cudownej rodziny, którą przez lata zaniedbywałam i dobrze mi z nimi. Potrzebna
jest równowaga. Mam wspaniałych przyjaciół w których istnienie nie uwierzyłabym
jeszcze kilka lat temu, bo przecież są z Internetu, więc nie mogą być
prawdziwi. Rozumiecie mnie prawda? Mam też cudownych sąsiadów, sympatyczną
pracę i chodź chciałabym pracować wyłącznie w domu, cieszę się tym, co jest.
Ważne jest by dbać o samą siebie. Brzmi to egoistycznie, ale
bez tego nie będziemy szczęśliwi. Kiedy mama o siebie dba, dzieci uczą się, że
ważne jest zdrowie i dobre samopoczucie wszystkich członków rodziny, a nie
tylko dzieci. Czasem trzeba odpocząć nawet od najbliższych, ukraść dla siebie
kilka godzin, mieć czas. Warto spędzić
go dla odmiany z dorosłymi bądź w samotności. I pod żadnym pozorem nie mieć z
tego powodu wyrzutów sumienia.
Żyjemy w czasach pozorów. Nie dajcie się zwieść. Pozorne jest
niemal wszystko. Nie pozwólcie, by takim stało się Wasze szczęście. Człowiek ma
prawo dążyć do tego, by było mu dobrze, ale nie pogubcie się, to nie w kasie
jest spokój, to nie za pieniądze kupicie przyjaźń, to nie mamona zapewni Wam zdrowie.
Musimy wszyscy o siebie dbać. Nie mówię o fanatycznym i nagłym przewrocie, o
zmianie w życiu wszystkiego, o rzuceniu wszystkiego co nie jest eko itp. Nie.
Ale róbcie coś dla siebie. Lubicie owoce?
Sprawcie sobie przyjemność, kupujcie owoce. Czujecie zmęczenie? Połóżcie
się spać w dzień i nadróbcie braki. Wasz organizm podziękuje Wam za spadek
stresu, więcej snu, czy dodatkowe naturalne witaminy. Małe rzeczy są ważne.
Czasem lampka wina, innym razem spacer, choćby i nocą. Dawajcie sobie małe
prezenty. Zasługujecie na to, by siebie
kochać i o siebie dbać. Pamiętajcie, że żeby pokochać innych ludzi, należy
zacząć od siebie. Kto zna słowa: „Miłuj bliźniego swego jak samego siebie”? Ten
Jezus to był mądry facet – zacznijcie od siebie, pokochajcie siebie. To milowy
krok na drodze do własnego szczęścia.
Gdybyś mogła cofnąć się w czasie i zmienić jedną rzecz w
swoim życiu, co by to było?
Jedną? Szkoda, że tylko jedną. Zmieniłaby parę. Ale skoro
trzeba wybrać uczyłabym się w liceum. No bez przesady! Tróje zawsze były spoko.
Nie mówię, że przykładałabym się do wszystkiego, bo kiedy Twój ogólniak, jak
mój choszczeński jest położony niemal na plaży, to dużo większą frajdą było
siedzenie na pomoście, palenie fajek i pisanie wierszy i listów niż słuchanie
fizyczki czy matematyczki. Żałuję, że dziś nie jestem w stanie porozumieć się
komunikatywnie w żadnym
języku obcym. W podstawówce był rosyjski – zapomniałam, w liceum niemiecki na poziomie tak żenującym i z taką ilością germanistów, że nie będą tego komentowała, pamiętam słowo które wymawia się rotkepsien i znaczy Czerwonego Kapturka, no i był cudowny francuski.
To ten język jest tym, czego żałuję. Serio, gdybym mogła
zmienić jedną rzecz naprawdę przyłożyłabym się do nauki francuskiego a nawet
znienawidzonej gramatyki. A tak prześliznęłam się przez maturę i pamiętam
jedynie: „ja nie mam co na siebie włożyć”, czyli kultowe zdanie każdej kobiety stojącej przed
szafą. Potem miałam jeszcze angielski w medyku, ale zaczynałam od podstaw przy
osobach, które miały już maturę z tego języka, więc łatwo było się zniechęcić.
To taki życiowy błąd, przed którym bardzo bym chciała ustrzec swoje dzieci, bo
bez znajomości żadnego języka podróżowanie po bądź co bądź wolnej Europie
pozbawionej granic jest kłopotliwe i budzi niepotrzebny strach.
Podobno czytasz poezję?
Tak. Czytam i lubię. Dawno temu pisałam wiersze, ale były
słabe i nastolatkowe. Potrafię docenić dobre wiersze i na pierwszy rzut oka
wiem, bo czuję, co jest dobrą poezją, a co jest po prostu kawałkiem prozy
rozpisanym na linijki po to, by udawało wiersz. Ciekawe jest to, że nasz system
edukacji uczy nienawidzić poezji. A przecież współczesna jest często ciekawsza
od wykładanej starej. Gdybym miała do wyboru barokowy sonet pełen sztucznych
upiększeń i współczesny tekst piosenki Świetlickiego, czy Kaźmierczaka wybiorę
zawsze to co współczesne, bliskie mi i bez udziwnień.
Uważam, że mnóstwo cudownej poezji jest w tekstach rapowej
kapeli 3W, z przyjemnością obserwuję kilka cudownych pań na FB i wierzę, że
kiedyś wszyscy docenimy wiersze i nie będziemy ich mylić z rymowankami typu
disco polo. Tylko najpierw musi się zmienić w Polsce edukacja. Niemieckie
dzieci w podstawówce czytają jedną książkę rocznie, ale rozkładają ją na
czynniki pierwsze u nas lektury są zbyt nudne i jest ich za dużo. Do tego do
przerobienia są „wiersze” np.: Rymkiewicza, który o poezji nie ma pojęcia, a
pisze jak Broniewski dla Stalina – na zlecenie rządu. Choć to złe porównanie i
krzywdzące. Broniewski był piewcą komunizmu, ale zdolnym, ten po prostu jest
ohydnym czopkiem bez talentu, za to z żenującym medalem od miernego prezydenta.
Smutne to, że młodzież nie lubi czytać, ale zastanówmy się,
czy to nie edukacja jest temu winna? Staram się, by moje dzieci lubiły poezję i
to jest droga przez mękę. Z prozą jest łatwiej, ale jeśli nie nauczymy dzieci
czytać teraz, za kilka lat nie będzie dla kogo pisać, no chyba, że wyłącznie
scenariusze telewizyjnych seriali.
A muzyka? Jaką rolę odgrywa w Twoim życiu?
Muzyka to długa historia. W domu było radio, a w nim grała
Trójka. To kiedyś było doskonałe radio, najlepsze i mam nadzieję, że jeszcze
kiedyś będzie. Magnetofonu nie miałam długo, dostałam go już w liceum. Tylko,
że do słuchania muzyki nie był mi potrzebny własny. Odkąd pamiętam miałam
Edytę. Mieszkała długo piętro niżej, miała dwóch dużo starszych braci, a oni
mieli dobry gust i szpulowy magnetofon, tego pierwszego nie pamiętam, tym
kolejnym była Aria. Nagrywali nocne audycje, całe płyty. Znałam mnóstwo dobrego
rocka nim dowiedziałam się czym jest. Deep Purple czy Pink Floyd były dla mnie
normą w czasach, gdy na ścianie wieszało się plakaty z Modern Talking czy
Europe. Podobnie Lista Przebojów Trójki, to było takie małe cotygodniowe
święto. A potem nastał czas baletów i trochę się pogubiłam w popie, który w tamtych
czasach wcale nie był jeszcze tak koszmarny jak dziś. Nadal mam sentyment do
wielu wykonawców z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych a wiele utworów
budzi uśpioną łezkę w oku. Potem zdarzyło mi się kilka razy współprowadzić
rockotekę, to były szalone czasy liceum...
Teraz chyba wciąż się rozwijam, przebrnęłam przez czas
zachwytu muzyką reggae i bardzo lubię wielu zwłaszcza krajowych wykonawców,
przerobiłam zimną falę i uwielbiam jej mroczne dźwięki, często sięgam po poezję
najchętniej w wykonaniu Czyżykiewicza, czasem Turnaua i obu tych panów udało mi
się zobaczyć na żywo w Sulęcińskim SOKu, było bajecznie. Żałuję, że nigdy nie
posłucham na żywo Ciechowskiego z Republiki. To był gość!
Ale to nie jest tak, że słucham tylko Polskiej muzyki, nie wyobrażam
sobie pisania książek bez ścieżki dźwiękowej z Miasteczka Twin Peaks, czy
Ostatniego Mohikanina, uwielbiam muzykę z Piątego elementu, a prócz tego
Portishead, Gotan Project, czy Anję Garbarek.
Nie da się wymienić wszystkiego i jestem pewna, że zapomniałam
o wielkiej ilości muzyki, którą uwielbiam, ale z sympatią wspominam i wracam do
Dżemu, Hey, SDM-u i innych piosenek, które dawno temu śpiewaliśmy na ogniskach
i imprezach. Z dziećmi przerobiliśmy nawet Sidneya Polaka- a co, mama musi być
na bieżąco a muzyka gra zawsze i wszędzie.
Jesteś bezkompromisowa w opiniach na wiele tematów, nie bywa
Ci z tym ciężko?
Ciężko? Nie, raczej nie. Lubię fakt, że mam własne zdanie.
Nie znoszę ciemnoty. Uważam, że każdy ma prawo głosić swoje poglądy, ważne, by
nie napadał personalnie na innych ludzi. Mierzi mnie fakt, że ktoś próbuje mnie
strofować lub pouczać, bo mam inne niż on zdanie a o drgawki przyprawia mnie,
gdy to się dzieje na mojej ścianie na fejsie.
Cenię w sobie to, że jestem intelektualnie uczciwa. Mój dom
jest moim domem. U siebie zawsze mówię co myślę i nie pozwalam, by mi ktoś po
chamsku z buciorami wlazł do sypialni i mówił jak mam żyć, do kogo się modlić i
kogo całować po rękach. Na to samo nie
pozwolę sobie w Internecie. Ban i won!
Nie zdobędę sobie fanów odpowiedzią na to pytanie, a jednak
cieszę się, że padło.
Deklaruję się jako przeciwniczka wszystkich religii. Mam ich
dość! Wszystkich. Nie żyjemy w Republice Gileadu. Niech nikt nie próbuje mi
narzucać swoich poglądów. Biblia i Bóg – szacun, ale wszelcy pośrednicy,
kościoły, kongregacje, zbory i przedstawiciele religii niech się ode mnie
trzymają z daleka, bo jak napisał mój ulubiony noblista Józef Brodzki: „wśród
wyznawców każdej wiary są mordercy i ofiary”,
niech najpierw zrobią u siebie porządek, nim zaczną mówić innym, jak
mają żyć. Proste.
Osobiście uważam, że ludzi którzy czują i myślą tak jak ja
jest więcej, dużo więcej, ale popadli w marazm i konformizm. Obchodzą święta,
bo tak wypada, składają sobie życzenia, bo jest taka tradycja, a ja nie chce
tak żyć i nie będę. Nie będę udawała, że święto światowego konsumpcjonizmu,
które w tej chwili ogarnęło nawet Japonię wywołuje we mnie wzniosłe uczucia.
Ludzie, no kto w to wierzy? Jakie urodziny Jezusa? Żydzi nie obchodzili
urodzin. Data jest przypadkowa, bo pasowała do rzymskich Saturnaliów i
narodzenia Mitry na wschodzie – ot zimowe przesilenie, ale kościół wiadomo
zaadaptował już tyle pogańskich zwyczajów, że jeden więcej czy mniej na nikim
nie robi różnicy. Mi robi, ja tak nie chcę. Bawcie się beze mnie.
Kiedy mam dość, mówię dość, głupotę nazywam głupotą a
chamstwo chamstwem bez upiększeń, bo świat jest pełen idiotów, którzy żyją w
przekonaniu, że zawsze mają rację. Trzeba im mówić: „nie!” Nie lubię ich, nie
chce się z nimi cackać. Lubię mądrych i fajnych ludzi. Ciepłych i serdecznych,
cenię nieobłudną życzliwość. Wierzę, że tacy jesteśmy, ale gdy źle trafiam, mój
rozmówca przekonuje się o tym pierwszy i wtedy jak nigdy wierzę, że cenzura
bywa szkodliwa, bluzgam, bo czuję , że trzeba. Dobrze mi być sobą, a że bywam
suką, cóż, każdy ma taki pancerz, jaki sobie wyhodował. Nie będę nikogo udawała. Nie muszę i nie
chcę. Jestem jaka jestem, ba! Nawet mam czelność myśleć o sobie, że jestem
dobrym człowiekiem :)
Bardzo ciekawa rozmowa, a książka już czeka w mojej biblioteczce. 😊
OdpowiedzUsuńZ uwagą przeczytałam. Szanuję Twoje poglądy i odwagę. Masz kręgosłup. Nigdy nie daj się złamać.
OdpowiedzUsuńWstawię się tylko za Broniewskim :był nie tylko piewcą socjalizmu ( takie czasy były), ale także autorem pięknych wierszy.
Ale największą radość sprawiłaś mi tym, że zamieściłaś nasze wspólne zdjęcie z Nowego Dworu ♥️
Buziaki. Miłego wypadu z dziewczynami 😁
Zuza, piszesz świetnie i przemycasz w tekście światopogląd (może nie do końca świadomie), ale dokładnie tak sobie Ciebie wyobrażałam czytając "Odzyskane dzieciństwo". Piękny tekst o kochaniu siebie, podpisuję się pod nim wszystkimi kończynami :D
OdpowiedzUsuńPrzemycam światopogląd wyjątkowo świadomie :) , daje słowo.
UsuńA ma się wrażenie, że mimochodem - z takim wdziękiem to robisz ;-) :D
OdpowiedzUsuń