Na naukę nigdy nie jest za późno- Liliana Fabisińska i Agnieszka Walczak-Chojecka


Zawsze drażniło mnie, kiedy moja mama bez przerwy powtarzała, ucz się. Obiecywałam sobie już wtedy, że nigdy, przenigdy nie będę używała wobec moich dzieci tych samych monotematycznych sloganów. I słowa dotrzymałam! Nie mówię- ucz się! Jak przyczajona hiena kąsam na początek pytaniami, coraz natarczywiej a w końcu uderzam... Czy ty się w ogóle uczysz?! Wrr! Bycie rodzicem, to wyjątkowo trudne zadanie... Najtrudniejszy projekt, jaki przychodzi nam dorosłym prowadzić.


Chcąc jednak coś osiągnąć, trzeba się uczyć. Właściwie wiek nie jest istotny, uczymy się każdego dnia. Sztuką jest tylko tę wiedzę wykorzystać w mądry sposób, na przykład jako budulec...

Moim budulcem są obserwacje. Nie trudno zgadnąć, że środowisko wydawnictw, pisarzy, jak każde inne pełne jest ciemnych zaułków, zakamarków, w które lepiej nie wchodzić oraz dróg, którymi wręcz należy podążać. A jak dokonać wyboru? Ja stawiam na obserwacje. Jestem obserwatorem, więc czuję się, jak ryba w wodzie...

A temat obserwacji wyjątkowo wdzięczny... Starsze koleżanki po piórze i spotkania autorskie.


LILIANA FABISIŃSKA
AGNIESZKA WALCZAK-CHOJECKA

Kolejne spotkanie, w którym brałam udział miało miejsce również w Warszawie. Tym razem wybrałam się 8 grudnia 2015 do Księgarni MDM. Tam spotkałam dwie damy Lilianę Fabisińską i Agnieszkę Walczak -Chojecką.
Dzień był fatalny! Od wczesnych godzin porannych woziliśmy nasze słoneczka od szpitala do przychodni, ale to nikogo nie dziwi acz chcąc się leczyć trzeba mieć i czas i pieniądze. Skutek tego był zadowalający, gips ciążący Julce został zdjęty a Kuba pozbył się aparatu badającego pracę jego serduszka i już nic nie krępowało jego ruchów.
Podjechaliśmy pod księgarnię w momencie, kiedy szyby w aucie zaparowały, co okazało się skutkiem popsutego nadmuchu... Trochę rześkie powietrze wdzierało się do wewnątrz przez uchylone okna, ale nikt nie narzekał, bo jechałam na spotkanie. A to dla mnie istotna kwestia.

Po księgarni przechadzała się wolnym krokiem skupiona Liliana przeglądając zasobne półki uginające się pod ciężarem książek. Wyłowiłam z tłumu jej postać a jakże. Na dole, w sali spotkałam drugą damę tegoż wieczoru przygotowującą się do spotkania. Z uśmiechem zaprosiła mnie do środka.
Zasiadłam i oczekiwałam w towarzystwie Julii, mojej towarzyszki, która tegoż dnia zakupiła sobie kilka książek i z wypiekami na twarzy zapadła się w swój świat.

Dwie damy zaczęły rozprawiać o swoich doświadczeniach. Muszę przyznać, że nie odrobiłam lekcji i nie miałam świadomości, że mam do czynienia z tak światłymi i doświadczonymi kobietami. Szerokie doświadczenie w wielu dziedzinach związanych z życiem pań wzbudziło mój niemy zachwyt. Tak właśnie zawsze wyobrażałam sobie siebie... Z uśmiechem na twarzy wymieniającą swoje osiągnięcia na niemal każdej otaczającej mnie płaszczyźnie. I o ile pani Liliana sprawiała wrażenie kobiety radosnej, opanowanej i tak niesamowicie kipiącej optymizmem i wiarą w drugiego człowieka, coś mnie niepokoiło w pani Agnieszce. Znam ten dystans, chłodne spojrzenie i niemal niezauważalną ocenę otoczenia za pomocą jednego spojrzenia. Wyważony ton głosu i powściągliwy uśmiech. Coś nakazywało mi również zachowanie dystansu i skupienia. Zupełnie, jakbym rozmawiała z szefem... Ha, okazało się, że pani Agnieszka pracowała przez niemal 20 lat w korporacji. Jednak my ludzie, którzy przewinęliśmy się przez jej struktury patrzymy na świat nieco inaczej. Co absolutnie nie znaczy gorzej. Kiedy uświadomiłam sobie powód mojego niepokoju, tudzież moja świadomość osiągnęła bezpieczny poziom, wszystko wróciło do normy. Nawet poczułam się, jak w domu.
Słuchałam o pasjach, odkrywanych przez lata, miłości do ludzi, do miejsc, wrażliwości i przyjaźni. Dwie damy promieniały opowiadając o przebytych podróżach i bagażu doświadczeń, jakie zdobyły. Zupełnie, jakby toczyły opowieść o życiu, które tak szczodrze obdarowało je wspomnieniami i doświadczeniem. Dwie szczęśliwe, spełnione muzy.

A wnioski z tego spotkania nasunęły mi się dwa:
1. Nigdy nie zapominaj, kim byłeś. Każda droga, którą podążałeś jest doświadczeniem, które cię kreuje.
2. Wiara w ludzi i pozytywne relacje są siłą napędową, która popycha do działania.

Później, kiedy wracaliśmy do domu a zimne wieczorne powietrze wkradało się przez uchyloną szybę, rozmyślałam o odległych pejzażach, poważnych tematach opisanych w powieściach dwóch muz i świat wydał mi się wciąż tak niezbadany...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Noc, dzień, co lubię ja, co lubisz ty...

No i nas dopadło. Przeczytałam gdzieś ostatnio, że człowiek zawsze przejawiał skłonności do wyolbrzymiania swojej pozycji. I nie chodzi o p...