Na naukę nigdy nie jest za późno- Tomasz Witkowski


Zanim napiszę, co działo się na spotkaniu, na które wybrałam się w ostatnią sobotę, czyli 7 października, muszę podzielić się z Wami jednym spostrzeżeniem. Mianowicie, ostatnie spotkania autorskie, w których uczestniczyłam, były czymś więcej niż tylko rozmową, obcowaniem z Czytelnikami. U Agnieszki Walczak-Chojeckiej czas umilała nam Antonina Peak, U Alka Rogozińskiego gościem był Rafał Maślak a ponadto słyszałam, że w innych miastach Czytelnicy rozkoszowali się wypiekami takemycake.eu A jest się czym rozkoszować... Widzieliście już blog Pawła? Koniecznie tam zajrzyjcie! Słodycze może nie są moim najlepszym przyjacielem, ale samo patrzenie dostarcza mi niebywałych doznań. Link do bloga znajdziecie na dole. 

A teraz do rzeczy. Ostatnie spotkanie, na którym byłam to spotkanie promujące pojawienie się na rynku tomiku z wierszami, fraszkami i limerykami Tomasza Witkowskiego. Tomek udziela się szeroko w nowodworskim gronie artystycznym, poza tym Jego prace cechuje niebywałe poczucie humoru, wrażliwość i subtelność. Oczywiście pochwalę się, że swój egzemplarz Niewysublimowane mam i zdążyłam się już zapoznać z jego zawartością. Fantastyczne w tej twórczości jest to, co Tomasz pięknie określił we fraszce, którą napisał dla mnie(!)
Ania
Opisała już pół świata
W ramach sześciu swych powieści
Ja kolanem jak ten szatan
Gniotę treść, by w wierszu zmieścić.

Dla jednych napisanie powieści wydaje się być zadaniem niewykonalnym, inni zaś uważają, że zawrzeć obszerną treść w kilku wersach wiersza to jakaś abstrakcja. A jeśli ten krótki utwór zdoła wywołać w Czytelniku poruszenie? To sztuka! Jestem pełna podziwu, naprawdę.

Już z chwilą, kiedy weszłam do budynku, gdzie miało odbyć się spotkanie, spostrzegłam Tomasza, jak przystało na gospodarza, stojącego pośrodku i oczekującego gości. Nieco spięty, wyprostowany, niczym żołnierz przy Grobie Nieznanego Żołnierza, był przejęty, ale przy tym wyjątkowo czarujący. Cóż, początki bywają trudne. Ciekawa jestem, czy podenerwowanie i przejęcie wiążące się z wystąpieniami publicznymi mijają z czasem? Będę musiała kiedyś zapytać o to bardziej doświadczonych...
Tomasz przeczytał kilka swoich utworów i zaprosił na scenę swoją profesorkę. Rozczuliło mnie to. Pomyślałam o moich polonistkach. Szczególnie dwie wspominam z ogromnym sentymentem. Bo to dzięki nim pokochałam ten przedmiot, co wydaje mi się przysłużyło się temu, co teraz stanowi moją pasję.
Kilku znajomych Gospodarza przeczytało wybrane utwory, a wśród nich znalazłam się również ja. To fantastyczne wrażenie. Światło padające na scenę, zupełnie przesłoniło wpatrzonych w nas widzów, co pomogło w wyeliminowaniu stresu. Bawiłam się doskonale. 
A już na samym końcu jeden z wierszy został zaprezentowany w nieco innej wersji. Mianowicie dwóch synów Tomka i ich kolega, wykonało utwór z tekstem jednego z wierszy. I uwierzcie mi, chłopaki stanęli na wysokości zadania, co docenili zebrani, prosząc o bis. 
Będę musiała pomyśleć o czymś równie interesującym podczas mojego spotkania premierowego.... A to już zupełnie niedługo!

Bawiłam się doskonale. I jestem przekonana, że atmosfera panująca podczas spotkań tego typu jest czymś niepowtarzalnym. To nie jest jedynie kontakt Czytelnika z lubianym autorem, to jest wyjątkowa więź, która zawiązuje się podczas ich trwania i pozostaje nierozerwalnym elementem ich wspólnej przygody.
Tomasz, gratuluję i dziękuję za wspólnie spędzony czas.

link do bloga kulinarnego Pawła Płaczka http://www.takemycake.eu

Na naukę nigdy nie jest za późno- Agnieszka Walczak-Chojecka



Już po raz kolejny wybrałam się na spotkanie Agnieszki Walczak-Chojeckiej.
Spotkanie odbyło się w warszawskim Empiku i promowało pojawienie się trzeciej, ostatniej części Sagi Bałkańskiej, zatytułowanej Nie czas na pożegnanie.

Spotkania autorskie Agnieszki, w przeciwieństwie do spotkań z innymi autorami, zawsze kojarzą mi się z siłą rodzinnego wsparcia, ogromną więzią, którą określiłabym nawet zależnością.
To ostanie prowadziła Kasia Bulicz-Kasprzak.
Niesamowita autorka, której temperament i wiedza zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Kasia z powagą na twarzy, niczym lekarz przeprowadzający zabieg, rozbierała sagę bałkańską na czynniki pierwsze, analizowała fabułę, opisywane w powieści nastroje i dopasowywała je do zdarzeń, które stały się podwaliną do powstania tej powieści. Mogłabym siedzieć i słuchać tych rozważań bez przerwy. Zastanawiać się nad koligacjami, nastojami panującymi w Jugosławii w okresie, kiedy to główni bohaterowie sagi poznali się i przyszło im dowieść swych uczuć. Czy to nie jest piękne, poznawać historię ludzi, którym życie postanowiło rzucić pod nogi chyba wszystkie możliwe kłody i w ten sposób wystawić na próbę siłę ich uczucia, wiarę i moc charakterów. Historia, jakich w tamtym okresie wiele napisało życie.

 Spotkanie przeplatało się z ucztą wokalną, której sprawczynią była młodziutka wokalistka Antonina Peak. Mocny głos w tak młodej piersi nakazywał ciszę i skupienie podczas występu. Byłam urzeczona. I wydaje mi się, z pewnością żywię ku temu nadzieję, że jeszcze dane mi będzie tę, obdarzoną talentem wokalnym istotę, usłyszeć. Trzymam kciuki za sukces.

Przyjemna atmosfera skupienia i refleksji, służyła również recytacji. Córka Agnieszki, Gabrysia, jak zwykle, stanęła na wysokości zadania. Pięknie wyrecytowany fragment, w ustach dziewczynki, która rozgrywające się w tamtym okresie historie znać może jedynie z kart historii i opowiadań bliskich, zdawała się przeżywać każde wypowiadane słowo tak, jakby na własnej skórze przyszło jej odczuć ówczesne tragedie. A obserwując pasję i ambicję tej młodziutkiej damy na co dzień, jej poczynania na małym ekranie, śmiało możemy wysnuć, że Gabrysia ma przed sobą bardzo ciekawą przyszłość. Oczywiście niech będzie świetlana. Tego jej życzę.

I co dalej? Na spotkaniu dowiedziałam się, że będziemy musieli troszkę poczekać na kolejne historie opowiadane nam przez Agnieszkę Walczak- Chojecką. Nikogo chyba nie zdziwi, że talent pisarski Agnieszki nie jest Jej jedynym orężem i nad szlifowaniem tych pozostałych postanowiła się aktualnie skupić. Tylko jak długo wytrzyma....
Z doświadczenia wiem, że pisanie jest jak narkotyk, który spróbowany raz, pochłania bez reszty. Ale poczekamy, dlaczego nie?
Tymczasem gorąco zapraszam do czytania Sagi Bałkańskiej.

Noc, dzień, co lubię ja, co lubisz ty...

No i nas dopadło. Przeczytałam gdzieś ostatnio, że człowiek zawsze przejawiał skłonności do wyolbrzymiania swojej pozycji. I nie chodzi o p...