- Co cię dręczy?- zapytałeś zwracając na mnie swoje jasne
oblicze, kiedy drżąca stałam pośród ciemności. Twój głos przywarł do mojej
skóry chłodnym podmuchem wiatru.
- Mnie?- uniosłam głowę wysoko, by spojrzeć na ciebie.
Mogłabym to robić właściwie bez przerwy. Mogłabym patrzeć na ciebie, upajać się
twoją jasną poświatą, i choć spowija cię zawsze noc, czarne chmury kłębią się
niczym hieny wokół, ty przyćmiewasz je swoją potęgą, topisz ich głód, ich
nieokiełznane żądze swoim chłodnym blaskiem.
Pierzaste szpony, niczym wiosenny puch uwolniony z młodych
pąków wzbija się wokół ciebie, lawiruje w rytm martwej ciszy, którą otulasz.
Baletnice w czarnych tiulach połyskują halkami, uwodząc cię. Co chwilę któraś odważy
się odkryć odrobinę więcej, byś tylko zwrócił na nią uwagę. Byś musnął dumnym
spojrzeniem. O czarny Aniele, w lśniącej zbroi skradzionej słońcu, bez ruchu
tkwiący na atramentowym nieboskłonie, ty pochłonąłeś już niejedną duszę pod
tarczą nocy. Gdy ból rozsadza piersi, tęsknota palącym się piętnem wydziera
rozpacz z gardła, ty z niewzruszoną miną, obrzucasz czarami bezkarnie,
bezdusznie.
- Dlaczego tak o mnie mówisz?
- Przy tobie odżywam mój piękny. Przy tobie moje żyły na
nowo czują żar wartko płynącej w nich krwi. Choć kradniesz moją miłość, niczym
kochanek, którego twarzy nie pamiętam, ja kradnę twoją siłę. Dotarłam do
ciebie, ukruszyłam idealnie gładkie ciało i wyskubuję okruchy pewności siebie,
której mnie brak, którą ty zaś pysznisz się, zupełnie jak błyszcząca złotem
matrona.
- Opowiedz mi o twoich smutkach? Odpłać za kradzież, której
się dopuszczasz i nakarm mnie swoim żalem, bym mógł pysznić się jasnością
jeszcze donioślejszą niż teraz.
- Jesteś próżny.
- Tak jestem. Jestem złodziejem, choć wiele głów zadartych
wysoko spogląda w moje oblicze z tęsknotą. To wy uczyniliście mnie takim, jakim
jestem. To w waszych oczach przeglądam się nocami, czując ciepło zachwytu,
jakim mnie obsypujecie. Czuję wasz strach, bo noc budzi w was najgłębsze
tęsknoty, zdziera z pamięci ciężką zasłonę, którą okrywacie przeszłość, o
której pamiętać nie chcecie. Wszystko nocą wypełza z najciemniejszych
zakamarków, by przypominać o błędach, potknięciach i upływającym czasie. Co się
stało bowiem, już nigdy w niepamięci nie pozostanie. To noc jest waszym
sumieniem, ja jestem tylko jej wiernym kochankiem, przyssanym do jej czarnej
piersi. W jej sukniach przepastnych otulam się i tańczę w rytm jej oddechu.
Oddaj mi swoje lęki, a na chwilę odwrócę swoje oblicze i obsypię mrokiem
tajemnice, które ona tak bardzo chce poznać.
- Więc nie jesteś szczery, chcąc zawrzeć ze mną układ?
- Jestem złodziejem. Demonem próżności, cherubinem pyszności.
- Żal mi cię. Jesteś tak bardzo samotny i nieszczęśliwy. Przy
twoim blasku nie ogrzeję swojej zbolałej duszy, bo lśnisz skradzionym światłem,
jesteś zaledwie odbiciem, pochodnią, która przypomina o tym, co minęło i
wzbudza rozpacz na wspomnienie tego, co dawno utracone. Choć dano ci niebo,
otulasz się ciemnością, jak odepchnięte przez matkę dziecko, w sercu którego wciąż
tli się nadzieja, że kiedyś nastanie znowu ten czas, kiedy będziesz bezkarnie
mógł wtulić swoje stęsknione oblicze w jej ciepłe, tętniące życiem łono. Tego
chcesz, prawda? To dlatego twój blask razi moje oczy, chcesz zwrócić jej uwagę
na siebie. Starasz się pokazać swoje oddanie, ty książę nocy.
- Możliwe.
- Uśmiecham się do ciebie. Jesteś tak piękny. Ogromny.
Rozkoszą jest patrzeć na ciebie. I pragnę wspiąć się wysoko, tak wysoko, by być
bliżej ciebie. Możliwe, że udałoby mi się spojrzeć w twoje oblicze z bliska,
dotknąć cię, poczuć. A wtedy musiałbyś być już tylko mój. Uwięziłabym cię w
złotej klatce, byś pieścił moją duszę, czyniąc mnie tym samym swoją księżniczką.
Jedyną.
- To nie jest możliwe. Jesteście tak bardzo zachłanni.
- Jesteśmy, jak ty.
- Odejdź. Twoja próżność mnie przeraża.
- Odejdę, zmęczone ciało musi odpocząć. Ale wrócę. Kiedy,
jako zaledwie rąbek połyskiwał będziesz spod pierzyny czarnych chmur, mój
książę. Wtedy znowu będziesz pragnął mojej obecności, błagał będziesz, niczym
szczenię o słowa podziwu, bo to mój zachwyt cię karmi.
- Odejdź teraz. Ale pamiętaj, by wrócić. Potrzebujesz mnie
tak samo, jak ja ciebie. Księżniczko…
- Mój książę…
Super ☺
OdpowiedzUsuń