Wpadłam na pomysł przybliżenia Wam sylwetek polskich pisarek i pisarzy w formie krótkiego wywiadu. Jest to pięć pytań, na które raz w tygodniu będą odpowiadali nasi rodzimi twórcy. Na rynku wydawniczym, pośród dostępnych wielu zagranicznych pozycji, znajdziemy perełki polskiej literatury, które nie tylko dorównują, ale niejednokrotni przewyższają literaturę zagraniczną.
Przeciwstawiam się stwierdzeniu Stanisława Jachowicza, jakobyśmy chwalili cudze swojego nie znając.
Poznajcie oto Iwonę Banach. Tłumaczkę, zafascynowaną literaturą i językami obcymi. Nie poznałam dotąd żadnej z książek Iwony, ale mam ku temu doskonałą okazję, z powodu premiery najnowszej powieści autorki zatytułowanej Pewnej zimy nad morzem. Może wywiad zachęci i Was do sięgnięcia po tę właśnie pozycję :-)
Kim jest Iwona Banach?
Jeżeli ktoś chciałby mnie odrobinę poznać, to nie będę
owijać w bawełnę, z natury jestem depresyjną hipochondryczką wciąż węszącą za
nowymi możliwymi katastrofami. Potrafię wyobrazić sobie wszelkie komplikacje,
kłopoty i paskudne zrządzenia losu, dlatego w mojej biblioteczce nie
uświadczysz encyklopedii chorób, horoskopów, ani senników – to by było zbyt
dużą pożywką dla moich naturalnych skłonności.
Niestety lubię się uczyć, próbować, robić przeróżne rzeczy,
kiedy widzę coś ciekawego natychmiast zastanawiam się czy ja też umiałabym coś
takiego zrobić, co oczywiście kończy się
czasami bardzo dziwnie.
Modyfikuję przepisy, zmieniam dodatki, kombinuję, co kończy
się przeróżnymi katastrofami w zależności od tego co robię. Niektórymi z moich
wypieków można rozbijać okna, choć zdarzają się też i takie, które da się
zjeść)
Kocham, lubię, kusi mnie…
Kocham komputer i wszelkie technologie, lubię też pisać - w ogóle tworzyć, ale bardzo
szybko się nudzę. Nauczę się czegoś, natychmiast szukam czegoś innego, nieznanego,
to znaczy lubię zmiany, w pisaniu też. Wciąż szukam czegoś nowego, chcę
znaleźć swoją niszę, swój styl, nie lubię powtarzać po innych, ani posługiwać
się schematami, choć oczywiście to nie jest proste.
Łatwo ulegam literackim fascynacjom i jako czytelnik i jako
osoba pisząca ( słowo pisarka, w odniesieniu do mnie samej nie bardzo chce mi
przejść przez klawiaturę)
Nie jest to wynik jakieś fałszywej ( czy nawet prawdziwej)
skromności, ale raczej wychowania, które przypadało na czasy, kiedy pewnych
rzeczy nie wypadało o sobie mówić, w każdym razie nie wypadało o sobie mówić
dobrze.
Kuszą mnie rożne gatunki, sposoby wyrazu, inność, odmienność
we wszystkim, dlatego, co niektórzy uważają za „zbytnią wiarę w siebie”, staram
się wciąż pisać coś w jakiś sposób ( dla mnie) nowego. Próbowałam już wielu
gatunków, wiele jeszcze mnie kusi, jak fantasy, czy horror, ale najlepiej czuję
się w komedii.
To gatunek bardzo pojemny i pozwalający na wiele.
Poza tym lubię się śmiać.
To chyba jedyny sposób na odreagowanie niektórych sytuacji i
zalewu katastrof na FB.
Kilka słów o mojej pracy.
Próbowałam już kilku gatunków, ale w tej chwili najbliższa
jest mi komedia i jest to coraz mniej komedia gagowa, a coraz bardziej sarkazm
i ironia.
Do tego jest to komedia kryminalna. Usiłowałam kiedyś
napisać powieść obyczajową, ale ponieważ nie za bardzo lubię je czytać to też
nie za bardzo mi wyszła. Wyszła z tego komedia ( tylko odrobinę kryminalna)
„Szczęśliwy pech”. ( Okazała się na tyle dobra, że zajęła pierwsze miejsce w
konkursie literackim Naszej Księgarni, co bardzo mnie zaskoczyło) Teraz została opublikowana moja dziewiąta powieść, która traktuje
złośliwie o wydarzeniach, które mają miejsce tuż przed Bożym Narodzeniem w małym miasteczku
nad morzem. Książka miała wyjść w odpowiednim okresie, ale wszystko jakoś się
opóźniło.
Spotykamy w niej pewną grupę internetowych „przyjaciół”,
którzy zamieniają virtual w real i trochę jest z tego powodu kłopotów, straszą
panią miłośniczkę teorii spiskowych i dziwacznego podejścia do zdrowia, koty
antykoncepcyjne, pana Stasia ( każdy takiego zna, jestem tego pewna), który
straszliwie przejmuje się moralnością w miasteczku choć myli całowanie z
całkowaniem i demona.
Demon jest tu w pewnym sensie najważniejszy bo jest „małomiasteczkowością” w czystej
formie.
Tą typowo polską, zawistną, zazdrosną, plotkarską i głupią
aż taką głupotą, że jeszcze chwila a zacznie być groźna.
Kocham tłumaczyć książki i w ogóle kocham języki obce.
To dla mnie najcudowniejsze doświadczenie.
Dużo tłumaczę i bardzo to lubię ( opublikowano już 15 książek
w moim tłumaczeniu, w tej chwili pracuję nad jedną książką z włoskiego –
będziecie zachwyceni bo to wspaniała powieść) czekam na wydanie mojej kolejnej
powieści ( co do zachwytów na jej temat - nie jestem pewna, ale może ktoś się
zachwyci) i piszę coś nowego, ale nie wiem czy nie przestanę, bo mi średnio
idzie i wcale nie jestem tym zachwycona.
Co mnie przeraża?
Napisałam też dwie cięższe książki „Chwast”, o
niepełnosprawności i „Pokonać strach” o przemocy w związkach, dlaczego ( już,
czy nadal, a może na razie, czy też znów) nie piszę takich książek?
Bo nie mam siły znowu wchodzić w te okrutne światy.
Za bardzo w nich tonę.
Jestem osobą, która w zasadzie nie lubi ludzi, (albo się ich
literalnie boi) chowa się przed nimi, ucieka, ukrywa za pisaniem bo spotkałam zbyt wiele osób bezsensownie
okrutnych i skrajnie głupich, którzy swoją głupotę wręcz hołubią.
Niektórzy nawet chwalą się nią i nie widzą jak to koszmarnie
wygląda, a ja patrząc na nich odczuwam za nich wstyd. Brrr.
Nie lubię też hipokryzji, a coś takiego w necie to rzecz
powszechna. Ludzie co innego robią, co innego mówią. Ja w takich sytuacjach
czuję się zupełnie zagubiona i bezradna.
Nie lubię i nie mam zamiaru zmieniać świata choć przeraża
mnie ludzka głupota, której coraz więcej. Jednym sposobem na nią jest śmiech.
Gdzie jeszcze można mnie znaleźć?
Mój blog jest właśnie
taką złośliwą odpowiedzią na te przeróżne objawy głupoty i codziennego
chamstwa, ale w swoich tekstach zazwyczaj najbardziej znęcam się nad sobą samą.
Mam na tyle miękkie serce, że nawet przykrość sprawiona
wrogowi jest dla mnie nieprzyjemnym doświadczeniem.
Ale jak wiadomo, kto ma miękkie serce musi mieć twardą…
dopowiedzcie sobie sami.
Niestety nie bardzo umiem kłamać, i wcale tego nie uważam za
zaletę, jest to raczej groźna wada, bo skrajnie utrudnia życie.
Bardzo dużo czytam, uwielbiam literaturę non-fiction,
biografie, książki popularnonaukowe i wszelkie reportaże, a także właściwie
wszystko co wpadnie mi w ręce, choć omijam erotyki i romanse.
Super wywiad. Dzięki.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z wielką przyjemnością i zainteresowaniem. 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu za ten wywiad z Panią Iwoną! Bardzo lubię i cenię Jej "sarkazm i ironię"! Przeczytałam kilka wcześniejszych książek Pani Iwonki, teraz kupiłam najnowszą i niecierpliwie "czekam na oczy" żeby ją jak najszybciej przeczytać!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!
OdpowiedzUsuńCała kochana dobra Iwonka. :-)
OdpowiedzUsuń