Pięć pytań do... Adriana Bednarka

Wpadłam na pomysł przybliżenia Wam sylwetek polskich pisarek i pisarzy w formie krótkiego wywiadu. Jest to pięć pytań, na które raz w tygodniu będą odpowiadali nasi rodzimi twórcy. Na rynku wydawniczym, pośród dostępnych wielu zagranicznych pozycji, znajdziemy perełki polskiej literatury, które nie tylko dorównują, ale niejednokrotni przewyższają literaturę zagraniczną.
Przeciwstawiam się stwierdzeniu Stanisława Jachowicza, jakobyśmy chwalili cudze swojego nie znając.
Znamy i chwalić będziemy.


A z racji wczorajszego święta, warto posilić się o męskie spojrzenie na sprawę literatury.
Pięć poniższych pytań przybliży Wam postać Adriana Bednarka.
Urodzony w Częstochowie, absolwent Akademii Ekonomicznej w Katowicach.
Zafascynowany tematyką kryminalną. Autor pięciu thrillerów psychologicznych, wziął dotąd udział w dwóch antologiach.
PS. Pytanie trzecie bardzo mnie zaintrygowało :-) Thriller erotyczny w wykonaniu tego autora to może być niezwykle ciekawe doznanie :-) 
A oto pięć pytań do Adriana:

1 Dlaczego głównymi bohaterami Twoich książek są wyrachowani, przerażający przestępcy. Tacy jak Kuba i Sonia z diabelskiej serii czy Reżyser ze „Skazanego na zło”? Czemu uczyniłeś ze zbrodni doskonałej swój „znak firmowy”?
Od zawsze fascynowała mnie zbrodnia a konkretnie ludzie popełniający najcięższe przestępstwa. Ich psychika, problemy, motywacja i dzieciństwo, bo nawet najgorsi mordercy rodzą się niewinni, jak wszyscy. Na swój sposób lubię towarzyszyć swoim fikcyjnym zbrodniarzom w drodze przez życie, poznawać ich, pakować w coraz większe tarapaty a potem z nich wyciągać. Sprawia mi to frajdę ,więc o tym piszę. Poza tym uważam, że dokonywanie przestępstwa tak, żeby uniknąć za nie odpowiedzialności jest znacznie ciekawsze niż zabawa w detektywa i łapanie przestępców.

2  Jak to robisz, że większość czytelników pała sympatią do Kuby Sobańskiego, prawnika i seryjnego mordercy z Krakowa, głównego bohatera powieści o Diable? Raczej nie jest to zasługa jego ponadprzeciętnej urody, specyficznego charakteru czy wyjątkowej zdolności do manipulacji. Musi być w tym coś jeszcze.  
 Nie robię nic specjalnego.  Opisuję życie seryjnego mordercy, jasną ( o ile tak to można nazwać) codzienność i mroczną stronę jego duszy zgodnie z podszeptami wyobraźni. Sam często jestem zaskoczony tak dużą sympatią do młodego mężczyzny polującego na piękne brunetki. Choć potrafię zrozumieć czytelników. W ciągu kilku lat Kuba stał się nieodłączną częścią mojego życia, ja też darzę go bardzo pozytywnymi uczuciami. Nasze wspólne „polowania” uzależniły mnie od pisania.

3  Czy zamierzasz odejść od gatunku i stworzyć coś zupełnie innego niż mroczny thriller? A może już stworzyłeś? Jest jakiś gatunek którego nigdy byś „nie ruszył”?
 Na moim dysku koczuje, licząc z opublikowanymi, osiemnaście powieści. Zdecydowaną większość stanowią thrillery, ale jest też akcja, typowy kryminał a niedawno zdarzyło mi się napisać thrilleroromans, którego zakończeniem zaskoczyłem samego siebie. Ponieważ w większości swoich książek nie unikam erotyki, marzy mi się napisanie thrillera erotycznego i ten pomysł coraz bardziej dojrzewa w głowie. Być może zabiorę się za realizację jeszcze w tym roku. Natomiast wiem, że nigdy nie napisałbym powieści w której wszyscy bohaterowie zaczynają i kończą żywi :) Zbrodnie są nieodłączną częścią mojej twórczości. Chyba nigdy nie zabrałbym się też za fantastykę.

4 Masz jakiś ulubiony program do pisania, który wpływa na twoją pracę twórczą czy jest ci kompletnie obojętne na czym piszesz?
 Zdecydowanie moim najlepszym przyjacielem jest Word 2010, raz próbowałem nowszego, napisałem jakieś pół strony i od razu go odinstalowałem. Piszę tylko czcionką Calibri 14, inną nie umiem. Traktuję swojego Worda jak najprawdziwszą maszynę do pisania. Tak wygląda podejście do klasyki faceta, który był nastolatkiem na przełomie lat 90 i 2000;)

5  W Twoim biogramie można przeczytać, że pisanie uważasz za swój największy nałóg. Skoro ten jest największy, jakie są pozostałe?

Trochę by się nazbierało... Pisanie jest na pierwszym miejscu, na równi z codziennymi treningami bez których nie wyobrażam sobie funkcjonowania. Dalej wymieniłbym czytanie, żużel, marlboro czerwone i hurtowe ilości espresso przyjmowane każdego dnia. Ale staram się nie traktować tego jako nałóg a jako codzienną rutynę, wtedy brzmi lepiej ;) 


1 komentarz:

Noc, dzień, co lubię ja, co lubisz ty...

No i nas dopadło. Przeczytałam gdzieś ostatnio, że człowiek zawsze przejawiał skłonności do wyolbrzymiania swojej pozycji. I nie chodzi o p...